środa, 26 lipca 2017

-16.

Od feralnej imprezy minął tydzień, przez który prawie nie wychodziłam z akademika.
Chanyeol postanowił, że mam się do niego przeprowadzić, ale ja tego nie widziałam.
Nie chciałam z nim mieszkać i być kontrolowana na każdym kroku. Kochałam go, bo był kimś, kto działa na mnie tak, jak nikt, ale miałam w głowie blokadę.
Jimin był na mnie zły, że mu nie pomagałam, ale rozumiał to. Jakiś czas temu kontaktował się ze mną Taehyung i obiecał, że niedługo wrócą. Bałam się o nich, ponieważ nie chcieli, żebym komukolwiek o tym wspomniała.
Nayeon dalej bujała się z Baekhyunem, a ja? Siedziałam w pokoju i pisałam pracę zaliczeniową.
Wczoraj był u mnie Luhan z Chanyeol'em i przeprosili za zaistniałą sytuację na wzgórzu, obiecując, że więcej się nie pobiją, a Luhan, że mnie nie pocałuje.
Dzisiaj wieczorem miałam wyjść spotkać się z Namjoon'em. Trochę się obawiałam wystawiać nos z pokoju, ale nie miałam wyjścia, bo twierdził, że to coś ważnego. Okay, dla przyjaciela wszystko.
- Yoonah? - Sojin szturchnęła mnie w ramię, bo kompletnie zapomniałam o jej obecności w pokoju.
- Co? - spojrzałam na nią, udając, że nie myślę o niczym innym jak o zaliczeniu.
- Odleciałaś, patrz - wskazała na moje notatki w zeszycie.
- Kurwa - mruknęłam i wydarłam kartkę, gniotąc ją i rzucając do kosza.
- Co się dzieję Yoonah? - zapytała cicho, a ja nic nie odpowiedziałam - Wiem, że się boisz, ale nie możesz przed nim uciekać.
- O kim mówisz?
- O Baeku i Chanyeol'u.
- Nie uciekam przed Chanyeol'em - zaprotestowałam szybko, a ona tylko się roześmiała.
- Tydzień się nie widzieliście.
- Był u mnie wczoraj - odparłam szybko.
- Z Luhanem....
- Sojin! - powiedziałam poważnie - Przestań... Okay? Widzisz, że jestem spakowana i czekam, aż mnie stąd zabierze.
- Okay... - jej wykład przerwało pukanie do drzwi.
Podniosłam się leniwie z łóżka i otworzyłam delikatnie drzwi, ale szybko tego pożałowałam, bo Chanyeol z Sugą wpadli do środka, przewracając mnie przy tym.
- Was też miło widzieć - syknęłam i podniosłam się szybko.
- Nie czas na żarty - rzucił Suga - Zbieraj rzeczy.
- Po co?
- Nie po co, tylko zrób chociaż raz o to, o co cię proszę! - wrzasnął Chanyeol i sam zaczął pakować rzeczy Nayeon.
- Co się stało? - zapytałam szybko.
- Baekhyun jest w szpitalu.
- No i co? - roześmiałam się.
- No i to, że jest tam przez Nayeon idiotko!
- Zamknij się kurwa w końcu! - odkrzyknęłam do swojego chłopaka - Zamknij kurwa tą twarz i odezwij się jak ochłoniesz!
- Ty nic kurwa nie rozumiesz?! - ścisnął mnie za ramiona - Jesteś taka głupia?!
- Nic mi nie mówisz, więc co mam rozumieć! - wrzasnęłam.
- Idą po was... - dokończył cicho i przyciągnął mnie do siebie, a ja zamarłam. "Idą po nas".
Sojin zbladła i od razu zaczęła wrzucać resztę moich rzeczy do walizki, a Suga zajął się stroną Nayeon, a nam pozwolili stać na środku pokoju bez ruchu.
- Co teraz? - szepnęłam, a Chanyeol pocałował mnie w czoło.
- Chociażbym miał umrzeć nic wam się nie stanie - odpowiedział i zaczął wynosić spakowane rzeczy.
                                                                        ***
Dwie godziny później siedzieliśmy wszyscy u Chanyeol'a w domu. Baekhyun podobno nie wiedział gdzie mieszka, więc byłyśmy przez jakiś czas bezpieczne.
- Co dalej? - zapytała Nayeon.
- Musiałaś go kurwa dźgać tym nożem?! - syknął Namjoon - I to jeszcze tak nieudolnie?! Mogłaś go kurwa zabić od razu!
- Przepraszam, że się kurwa rzucał! - wrzasnęła - Obyś ty był taki dobry, jak mówisz!
- Zamknij się - odpowiedział i skrzyżował ramiona.
- To nie czas na kłótnie - wtrącił Jeongguk, a oni zmierzyli go tylko wzrokiem - Hyung? - zwrócił się do Sugi.
- Nie wiem - odparł Suga - Nic już nie wiem...
- Na pewno nie odpuścimy teraz - powiedział spokojnie Luhan - Wiedzieliśmy, że prędzej czy później to się stanie...
- Ale nie wszyscy są gotowi - wtrącił Seokjin i objął Sojin ramieniem - Nie wszyscy wiedzą co dalej..
- Uspokój się - Jimin wpadł do pokoju i zaczął zasłaniać rolety - Wszystkiego ich nauczymy...
- Mamy za mało czasu.
- Yoonah już wie jak się bronić, jak kogoś powalić, prawda? - chłopak spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową - Będzie ćwiczyła z dziewczynami...
- Nie jest aż na tyle dobra...
- Masz siłownię w domu? - Chanyeol skinął głową.
- Od dzisiaj codziennie ćwiczycie, wszystkie - dziewczyny powoli pokiwały głowami - My będziemy was uczyć posługi bronią i nożem.
- Myślisz, że damy radę? - zapytał Namjoon, a Jimin skinął głową.
- Mia przyleci dzisiaj, musimy jechać wszyscy, w razie problemów.
- Wszyscy? - zapytałam, ale bardziej zżerała mnie ciekawość poznania Mii.
- Dlaczego ją tu ściągnęliście? - zapytał Jeongguk.
- Jest tu bezpieczniejsza z nami, niż tam sama..
Spojrzałam na wszystkich i wyszłam z pokoju kierując się do łazienki. Słyszałam za sobą kroki Chanyeol'a. Nie odwracając się skręciłam do swojego nowego pokoju i poszłam do łazienki przemyć twarz. Za dużo informacji dzisiaj do mnie dotarło. Oparłam się głową o zimne płytki i pozwoliłam, żeby chociaż trochę mnie schłodziły.
- Co się dzieję? - Chanyeol oparł się o framugę i spojrzał na mnie.
- Jeszcze pytasz? - odpowiedziałam i przeszłam do sypialni, niemal go przepychając z drzwi.
- Masz rację - przyznał cicho i objął mnie - Nie bój się.
- Nie boję się o siebie, tylko o was...
- Nie masz powodu... - odparł i delikatnie mnie pocałował - Nam nic nie grozi.
- Mam taką nadzieję - wyszeptałam.
                                                                          ***
Siedziałam w samochodzie razem z Sugą i obserwowaliśmy sytuację przed lotniskiem. Póki co, wszystko odbywało się spokojnie, a kolegów Baekhyuna nie było nigdzie widać.
- Pamiętaj Yoonah - Suga przerwał ciszę między nami - Nie bój się strzelać.
- Pamiętam - odpowiedziałam i odruchowo zacisnęłam dłoń na pistolecie, który leżał na moich kolanach.
- Z nimi nie ma żartów.
- Wiem.
- Nie mają litości, więc ty też nie miej.
- WIEM! KURWA WIEM! - wrzasnęłam w końcu, a on tylko pokręcił głową i wrócił do obserwowania ulicy.
Czekaliśmy tak około godziny, a mnie to zabijało. Nie wiedziałam, czy wrócimy do dormy wszyscy.
Wiedziałam tyle, że ja i Suga odpowiadamy za bezpieczny transport Mii do nas. Moje rozmyślania przerwało wibrowanie telefonu.
- Halo? - powiedziałam drżącym głosem.
- Niezła organizacja Yoonah - usłyszałam w słuchawce - Oczywiście wiem, że nie ty to organizowałaś, bo tobie poszłoby o wiele lepiej - Baekhyun - Przestań się z nimi zadawać skarbie, wyjdziesz na tym lepiej.
- Skończ pierdolić - syknęłam.
- Oh Yoonah - roześmiał się - Obyś przeżyła dzisiejszy wieczór skarbie - dodał i rozłączył się, a ja drżącymi dłońmi odsunęłam telefon od ucha i zaczęłam głęboko oddychać.
- Mamy kłopoty - powiedziałam, a Suga od razu wykonał połączenie do reszty.
Chwilę później wysiadłam z samochodu i zaczęłam krążyć przy wejściu na lotnisko. Suga prosił mnie, żebym tego nie robiła, ale nie interesowało mnie co ma do powiedzenia. Od razu moją uwagę przykuł wysoki brunet, który co jakiś czas na mnie spoglądał. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam Namjoon'a idącego z Mią, Luhanem i Nayeon w moją stronę. W tym samym momencie usłyszałam strzał, który padł niedaleko mnie i rozbił szybę za mną. Spojrzałam w stronę bruneta i wiedziałam, że to on strzelił, ale z takiej odległości, nie było szans, aby chybił. W naszą stronę ruszyły czarne jeepy, a z naszych samochodów wyskoczył Jeongguk i Jimin, którzy sprawnie przebili opony w samochodzie. Namjoon z resztą wsiedli szybko do samochodu Sugi i z piskiem ruszyli.
Zaczekałam, aż odjadą i rzuciłam się w stronę bruneta, a raczej miejsca gdzie wcześniej stał. Kiedy dobiegłam tam, ktoś szarpnął mnie do tyłu i wciągnął w ciemną uliczkę.
- Posłuchaj - zasłonił mi usta i przyparł do ściany - Puszczę cię, ale nie krzycz ani nie strzelaj, rozumiesz? - skinęłam lekko głową - Jestem kimś, kto będzie cię chronił.
- Nie potrzebuję ochrony - syknęłam.
- Gdyby nie ja, już byś nie żyła - odpowiedział spokojnie i poprawił włosy.
- Strzeliłeś do mnie!
- Specjalnie chybiłem! - odpowiedział również podniesionym tonem - Jaebum.
- Co?
- Zapamiętaj moje imię Yoonah - dodał ciszej - Będę zawsze tam gdzie ty - przysunął się bliżej - Będę twoim cieniem, ale sama też musisz być ostrożna - dodał i chciał odejść, ale zawrócił - Nikt nie może wiedzieć o tej rozmowie, skontaktuje się z tobą jutro - odszedł i zostawił mnie samą.
- Yoonah! - usłyszałam swoje imię. Spojrzałam w stronę, którą odszedł chłopak, ale nie było po nim śladu - Ja pierdole Yoonah! - Chanyeol podbiegł do mnie i objął mocno - Chodź - powiedział szybko i pociągnął do samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz