środa, 26 lipca 2017

-16.

Od feralnej imprezy minął tydzień, przez który prawie nie wychodziłam z akademika.
Chanyeol postanowił, że mam się do niego przeprowadzić, ale ja tego nie widziałam.
Nie chciałam z nim mieszkać i być kontrolowana na każdym kroku. Kochałam go, bo był kimś, kto działa na mnie tak, jak nikt, ale miałam w głowie blokadę.
Jimin był na mnie zły, że mu nie pomagałam, ale rozumiał to. Jakiś czas temu kontaktował się ze mną Taehyung i obiecał, że niedługo wrócą. Bałam się o nich, ponieważ nie chcieli, żebym komukolwiek o tym wspomniała.
Nayeon dalej bujała się z Baekhyunem, a ja? Siedziałam w pokoju i pisałam pracę zaliczeniową.
Wczoraj był u mnie Luhan z Chanyeol'em i przeprosili za zaistniałą sytuację na wzgórzu, obiecując, że więcej się nie pobiją, a Luhan, że mnie nie pocałuje.
Dzisiaj wieczorem miałam wyjść spotkać się z Namjoon'em. Trochę się obawiałam wystawiać nos z pokoju, ale nie miałam wyjścia, bo twierdził, że to coś ważnego. Okay, dla przyjaciela wszystko.
- Yoonah? - Sojin szturchnęła mnie w ramię, bo kompletnie zapomniałam o jej obecności w pokoju.
- Co? - spojrzałam na nią, udając, że nie myślę o niczym innym jak o zaliczeniu.
- Odleciałaś, patrz - wskazała na moje notatki w zeszycie.
- Kurwa - mruknęłam i wydarłam kartkę, gniotąc ją i rzucając do kosza.
- Co się dzieję Yoonah? - zapytała cicho, a ja nic nie odpowiedziałam - Wiem, że się boisz, ale nie możesz przed nim uciekać.
- O kim mówisz?
- O Baeku i Chanyeol'u.
- Nie uciekam przed Chanyeol'em - zaprotestowałam szybko, a ona tylko się roześmiała.
- Tydzień się nie widzieliście.
- Był u mnie wczoraj - odparłam szybko.
- Z Luhanem....
- Sojin! - powiedziałam poważnie - Przestań... Okay? Widzisz, że jestem spakowana i czekam, aż mnie stąd zabierze.
- Okay... - jej wykład przerwało pukanie do drzwi.
Podniosłam się leniwie z łóżka i otworzyłam delikatnie drzwi, ale szybko tego pożałowałam, bo Chanyeol z Sugą wpadli do środka, przewracając mnie przy tym.
- Was też miło widzieć - syknęłam i podniosłam się szybko.
- Nie czas na żarty - rzucił Suga - Zbieraj rzeczy.
- Po co?
- Nie po co, tylko zrób chociaż raz o to, o co cię proszę! - wrzasnął Chanyeol i sam zaczął pakować rzeczy Nayeon.
- Co się stało? - zapytałam szybko.
- Baekhyun jest w szpitalu.
- No i co? - roześmiałam się.
- No i to, że jest tam przez Nayeon idiotko!
- Zamknij się kurwa w końcu! - odkrzyknęłam do swojego chłopaka - Zamknij kurwa tą twarz i odezwij się jak ochłoniesz!
- Ty nic kurwa nie rozumiesz?! - ścisnął mnie za ramiona - Jesteś taka głupia?!
- Nic mi nie mówisz, więc co mam rozumieć! - wrzasnęłam.
- Idą po was... - dokończył cicho i przyciągnął mnie do siebie, a ja zamarłam. "Idą po nas".
Sojin zbladła i od razu zaczęła wrzucać resztę moich rzeczy do walizki, a Suga zajął się stroną Nayeon, a nam pozwolili stać na środku pokoju bez ruchu.
- Co teraz? - szepnęłam, a Chanyeol pocałował mnie w czoło.
- Chociażbym miał umrzeć nic wam się nie stanie - odpowiedział i zaczął wynosić spakowane rzeczy.
                                                                        ***
Dwie godziny później siedzieliśmy wszyscy u Chanyeol'a w domu. Baekhyun podobno nie wiedział gdzie mieszka, więc byłyśmy przez jakiś czas bezpieczne.
- Co dalej? - zapytała Nayeon.
- Musiałaś go kurwa dźgać tym nożem?! - syknął Namjoon - I to jeszcze tak nieudolnie?! Mogłaś go kurwa zabić od razu!
- Przepraszam, że się kurwa rzucał! - wrzasnęła - Obyś ty był taki dobry, jak mówisz!
- Zamknij się - odpowiedział i skrzyżował ramiona.
- To nie czas na kłótnie - wtrącił Jeongguk, a oni zmierzyli go tylko wzrokiem - Hyung? - zwrócił się do Sugi.
- Nie wiem - odparł Suga - Nic już nie wiem...
- Na pewno nie odpuścimy teraz - powiedział spokojnie Luhan - Wiedzieliśmy, że prędzej czy później to się stanie...
- Ale nie wszyscy są gotowi - wtrącił Seokjin i objął Sojin ramieniem - Nie wszyscy wiedzą co dalej..
- Uspokój się - Jimin wpadł do pokoju i zaczął zasłaniać rolety - Wszystkiego ich nauczymy...
- Mamy za mało czasu.
- Yoonah już wie jak się bronić, jak kogoś powalić, prawda? - chłopak spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową - Będzie ćwiczyła z dziewczynami...
- Nie jest aż na tyle dobra...
- Masz siłownię w domu? - Chanyeol skinął głową.
- Od dzisiaj codziennie ćwiczycie, wszystkie - dziewczyny powoli pokiwały głowami - My będziemy was uczyć posługi bronią i nożem.
- Myślisz, że damy radę? - zapytał Namjoon, a Jimin skinął głową.
- Mia przyleci dzisiaj, musimy jechać wszyscy, w razie problemów.
- Wszyscy? - zapytałam, ale bardziej zżerała mnie ciekawość poznania Mii.
- Dlaczego ją tu ściągnęliście? - zapytał Jeongguk.
- Jest tu bezpieczniejsza z nami, niż tam sama..
Spojrzałam na wszystkich i wyszłam z pokoju kierując się do łazienki. Słyszałam za sobą kroki Chanyeol'a. Nie odwracając się skręciłam do swojego nowego pokoju i poszłam do łazienki przemyć twarz. Za dużo informacji dzisiaj do mnie dotarło. Oparłam się głową o zimne płytki i pozwoliłam, żeby chociaż trochę mnie schłodziły.
- Co się dzieję? - Chanyeol oparł się o framugę i spojrzał na mnie.
- Jeszcze pytasz? - odpowiedziałam i przeszłam do sypialni, niemal go przepychając z drzwi.
- Masz rację - przyznał cicho i objął mnie - Nie bój się.
- Nie boję się o siebie, tylko o was...
- Nie masz powodu... - odparł i delikatnie mnie pocałował - Nam nic nie grozi.
- Mam taką nadzieję - wyszeptałam.
                                                                          ***
Siedziałam w samochodzie razem z Sugą i obserwowaliśmy sytuację przed lotniskiem. Póki co, wszystko odbywało się spokojnie, a kolegów Baekhyuna nie było nigdzie widać.
- Pamiętaj Yoonah - Suga przerwał ciszę między nami - Nie bój się strzelać.
- Pamiętam - odpowiedziałam i odruchowo zacisnęłam dłoń na pistolecie, który leżał na moich kolanach.
- Z nimi nie ma żartów.
- Wiem.
- Nie mają litości, więc ty też nie miej.
- WIEM! KURWA WIEM! - wrzasnęłam w końcu, a on tylko pokręcił głową i wrócił do obserwowania ulicy.
Czekaliśmy tak około godziny, a mnie to zabijało. Nie wiedziałam, czy wrócimy do dormy wszyscy.
Wiedziałam tyle, że ja i Suga odpowiadamy za bezpieczny transport Mii do nas. Moje rozmyślania przerwało wibrowanie telefonu.
- Halo? - powiedziałam drżącym głosem.
- Niezła organizacja Yoonah - usłyszałam w słuchawce - Oczywiście wiem, że nie ty to organizowałaś, bo tobie poszłoby o wiele lepiej - Baekhyun - Przestań się z nimi zadawać skarbie, wyjdziesz na tym lepiej.
- Skończ pierdolić - syknęłam.
- Oh Yoonah - roześmiał się - Obyś przeżyła dzisiejszy wieczór skarbie - dodał i rozłączył się, a ja drżącymi dłońmi odsunęłam telefon od ucha i zaczęłam głęboko oddychać.
- Mamy kłopoty - powiedziałam, a Suga od razu wykonał połączenie do reszty.
Chwilę później wysiadłam z samochodu i zaczęłam krążyć przy wejściu na lotnisko. Suga prosił mnie, żebym tego nie robiła, ale nie interesowało mnie co ma do powiedzenia. Od razu moją uwagę przykuł wysoki brunet, który co jakiś czas na mnie spoglądał. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam Namjoon'a idącego z Mią, Luhanem i Nayeon w moją stronę. W tym samym momencie usłyszałam strzał, który padł niedaleko mnie i rozbił szybę za mną. Spojrzałam w stronę bruneta i wiedziałam, że to on strzelił, ale z takiej odległości, nie było szans, aby chybił. W naszą stronę ruszyły czarne jeepy, a z naszych samochodów wyskoczył Jeongguk i Jimin, którzy sprawnie przebili opony w samochodzie. Namjoon z resztą wsiedli szybko do samochodu Sugi i z piskiem ruszyli.
Zaczekałam, aż odjadą i rzuciłam się w stronę bruneta, a raczej miejsca gdzie wcześniej stał. Kiedy dobiegłam tam, ktoś szarpnął mnie do tyłu i wciągnął w ciemną uliczkę.
- Posłuchaj - zasłonił mi usta i przyparł do ściany - Puszczę cię, ale nie krzycz ani nie strzelaj, rozumiesz? - skinęłam lekko głową - Jestem kimś, kto będzie cię chronił.
- Nie potrzebuję ochrony - syknęłam.
- Gdyby nie ja, już byś nie żyła - odpowiedział spokojnie i poprawił włosy.
- Strzeliłeś do mnie!
- Specjalnie chybiłem! - odpowiedział również podniesionym tonem - Jaebum.
- Co?
- Zapamiętaj moje imię Yoonah - dodał ciszej - Będę zawsze tam gdzie ty - przysunął się bliżej - Będę twoim cieniem, ale sama też musisz być ostrożna - dodał i chciał odejść, ale zawrócił - Nikt nie może wiedzieć o tej rozmowie, skontaktuje się z tobą jutro - odszedł i zostawił mnie samą.
- Yoonah! - usłyszałam swoje imię. Spojrzałam w stronę, którą odszedł chłopak, ale nie było po nim śladu - Ja pierdole Yoonah! - Chanyeol podbiegł do mnie i objął mocno - Chodź - powiedział szybko i pociągnął do samochodu.

wtorek, 25 lipca 2017

-15.

- Co to kurwa jest?! - krzyknęłam i cisnęłam butelką na ziemię. Głuchy dźwięk rozbitego szkła rozniósł się po salonie i wszyscy spojrzeli w moją stronę - Co się kurwa patrzycie?! - warknęłam, a Chanyeol podszedł do mnie i chciał objąć - Odpieprz się...
- Uspokój się... - powiedział stanowczo, a ja tylko wybuchnęłam histerycznym śmiechem.
- Uspokój się?! - wydusiłam przez śmiech - Uspokój się kurwa?!
- Yoonah - Luhan dotknął delikatnie mojego ramienia - Chodź stąd - złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę drzwi.
- Luhan! - usłyszeliśmy tylko krzyk Chanyeol'a, a potem trzaśnięcie drzwiami.
Chłopak nawet się nie obejrzał za brunetem, tylko wsadził do swojego samochodu i pośpiesznie odjechał spod bractwa. Zaczęłam ciężko oddychać i próbowałam sobie wszystko poukładać, ale nic nie rozumiałam.
- Co to było? - zapytałam cicho.
- Nie wiem - odpowiedział również cicho i zatrzymał się na wzgórzu, gdzie dość często przebywamy. Blondyn spojrzał na mnie i westchnął cicho - Chodź zapalić - dodał i wysiadł, nie czekając na mnie.
Zdezorientowana wyskoczyłam za nim i dogoniłam go przy krawędzi.
- Dlaczego ty na to pozwalasz? - szarpnęłam go za ramię, a on pchnął mnie tak, że uderzyłam plecami o drzewo.
- A co ja mogę kurwa zrobić?! - warknął - Sam nie jestem w stanie nic zrobić - spojrzał mi prosto w oczy - Nie potrafię jej obronić, dopóki ona tego nie chce - szepnął i przysunął się bliżej mnie, tak blisko, że nasze usta dzieliły centymetry - Dlatego chronię ciebie... - dodał ledwo słyszalnie - Bo Chanyeol nie potrafi obronić ciebie, za to wie jak bronić Nayeon.
- Słabo mu to idzie - prychnęłam.
- Nie oceniaj go źle... - chłopak pokręcił lekko głową - Stara się... - oparł swoją rękę nad moją głową i roześmiał - Problemem jesteś ty.
- Ja? - zapytałam oburzona - Problem zaraz możesz mieć ty..
- O tym mówię... - uśmiechnął się zadziornie - Nie widzisz nawet w jakie kłopoty się pakujesz przez swoje gadanie...
- Uhm.... - skrzyżowałam ramiona i wywróciłam oczami.
- Jesteś zadziorna, bezczelna i zbyt odważna...
- Da się takim być? - uniosłam brew do góry.
- Da - skinął głową i lekko mnie pocałował. Byłam kompletnie zaskoczona tym, co zrobił i szybko go odepchnęłam - Przepraszam - powiedział szybko - Nie wiem, czemu to zrobiłem... - czułam, że zaczynam się czerwienić. Odepchnęłam go i ruszyłam szybkim krokiem w stronę samochodu. Skrzyżowałam ramiona i zaczęłam kopać kamień leżący na mojej drodze, aż w końcu trafiłam komuś w nogi. Podniosłam wzrok i zobaczyłam przed sobą Chanyeol'a.
- Chanyeol - szepnęłam, ale on przejechał dłonią po włosach i pokręcił lekko głową - Chanyeol.... - powtórzyłam.
- Widziałem - szepnął i odwrócił się na pięcie idąc w stronę samochodu. Spojrzałam na Luhana, który stał oparty o drzewo i przyglądał się wszystkiemu w ciszy.
- Kurwa! - wrzasnęłam i podbiegłam do bruneta łapiąc go za rękę - To nie tak... - dodałam szybko.
- Widziałem... - mruknął.
- Więc czemu jesteś zły?! - brunet się zatrzymał i spojrzał na mnie.
- Bo wiem, że on ma rację.. - szepnął, a ja spojrzałam pytająco - Nie potrafię cię obronić... - dodał ledwo słyszalnie.
- Chanyeol... - objęłam dłońmi jego policzki - Robisz to co możesz..
- Daj mi spokój - strącił moje dłonie - I wsiadaj do samochodu.. Ja muszę coś załatwić.. - rzucił kluczykami w moją stronę, które ledwo złapałam, a sam podszedł do Luhana. Nie chcąc patrzeć jak to się potoczy, wdrapałam się na siedzenie pasażera i naciągnęłam rękawy od bluzy na dłonie.
Chwilę później chłopak zajął miejsce kierowcy i szybko przetarł krew cieknącą z ust.
- Daliście sobie w mordę? - zapytałam cicho.
- Należało mu się - syknął i odpalił silnik.
                                                                             ***
Około dwudziestu minut później wróciliśmy na imprezę do bractwa. Weszłam do środka i skierowałam się do reszty znajomych.
- Yoonah - Sojin pomachała do mnie energicznie - Gdzie byłaś?
- Uhm...
- Nie ważne - machnęła ręką i wcisnęła mi butelkę piwa.
- Gdzie Nayeon? - rozejrzałam się dookoła nigdzie nie widząc brunetki.
- Nie wiem, mam to w dupie - wzruszyła ramionami i wróciła w objęcia Seokjina.
Wywróciłam oczami i ruszyłam w głąb tłumu. Oczywiście, tak jak się spodziewałam, znalazłam brunetkę w objęciach Baekhyuna, a wokół niego kilku jego znajomych.
- Czego chcesz?! - warknął jeden z nich.
- Proszę cię, mój york jest groźniejszy niż ty... - odparłam spokojnie i odepchnęłam go podchodząc do dziewczyny, niemal ściągając ją z chłopaka.
- Yoonah - pisnęła i chciała mnie przytulić, ale ja bez słowa wymierzyłam jej siarczysty cios w policzek - Popierdoliło cię?! - wrzasnęła i dotknęła piekącego miejsca. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na Baekhyuna.
- 1:1 kurwo, ale to dopiero początek - uśmiechnęłam się wyzywająco, odwróciłam i odeszłam do Chanyeol'a, który jak zwykle w ciszy czekał na rozwój sytuacji.
- Nie powinnaś tego robić... - powiedział stanowczo.
- Nie powinnam pozwolić pocałować się Luhanowi, ale to jak najbardziej powinnam zrobić - odparłam beznamiętnie.
                                                                                ***
Około północy impreza dalej trwała, a ja kompletnie pijana leżałam na kolanach Jimina, który delikatnie głaskał mnie po plecach.
- Zawsze musisz się upić - zaśmiał się, a Jeongguk mu zawtórował.
- Miałam powód, to się upiłam - wybełkotałam.
- Ty całe życie masz powód do picia - wtrącił Suga i podał mi kolejną butelkę piwa. Podniosłam się szybko i chwyciłam ją, opróżniając szybko zawartość. Uczucie kiedy alkohol coraz bardziej zaczynał we mnie buzować, bardzo mi się podobało.
- Wyluzuj - Jeongguk dodał cicho, a ja tylko wzruszyłam ramionami i ponownie opadłam na kolana Jimina.
- Mam dość - Chanyeol pojawił się z Namjoon'em i spojrzał na mnie zawiedziony. Jednak miałam to w tej chwili w dupie. Nie wiedziałam kiedy spotka mnie coś, przez co następna impreza może się nie zdarzyć. Chłopak wziął mnie na ręce i skierował się w stronę schodów. Nie protestowałam, bo nie miałam siły i pewnie nawet zanim bym zdołała złożyć zdanie, bylibyśmy już na górze.
Chanyeol zaniósł mnie do tego samego pokoju co zawsze. Pokoju Namjoon'a, do którego z gości mieliśmy wstęp tylko my. Ściągnął mi buty i położył na łóżku, po czym przekręcił klucz od drzwi.
- Nie możesz chociaż raz być trzeźwa?! - wrzasnął. Oh, więc chciał się kłócić.
- Spieprzaj - mruknęłam i położyłam głowę na poduszce.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłaś trzeźwa...
- Wczoraj.
- Bo miałaś zajęcia... - usiadł obok mnie i schował twarz w dłoniach.
- Dlaczego to robisz?
- Bo jestem słaba? - zapytałam i zaczęłam się śmiać.
- Słabą to ty masz głowę - odpowiedział.
- Chanyeol.... - podniosłam się i objęłam go delikatnie w pasie.
- Przesadzasz Yoonah....
- Dobraaaa, sorry tato - odsunęłam się i ponownie opadłam na łóżko.
- Nie o to chodzi... Po prostu pijana jesteś bezbronna...
- Znowu zaczynasz....
- Martwię się - dodał cicho, a ja tylko wywróciłam oczami.
                                                                     ***
Następnego dnia obudziłam się jeszcze nawalona. Przekręciłam się na plecy i pożałowałam tego, bo wszystko zaczęło mi wirować.
- Kurwa, więcej nie piję - pisnęłam i przetarłam oczy.
- Kłamstwa od rana to nie jest dobry pomysł - usłyszałam i szybko się podniosłam.
W kącie pokoju siedział Baekhyun i przyglądał mi się.
- Co tu robisz? - zapytałam szybko i podniosłam się z łóżka.
- Twarda z ciebie sztuka Yoonah... - uśmiechnął się i ruszył powoli w moją stronę - Lubię takie dziewczyny.... - zaczął się bawić kosmykiem moich włosów.
- Nie dotykaj mnie - strąciłam szybko jego rękę i naparłam plecami na ścianę.
- Nie lubisz tego? - zaśmiał się - Szkoda, bo podobasz mi się...
- Yoonah? - do pokoju wpadł przerażony Namjoon. Jego wzrok zatrzymał się na Baeku - Wyjdź... - wskazał mu drzwi - Zanim cię zabiję - dokończył, a chłopak się tylko roześmiał.
- Co ty możesz Namjoon? - wydusił przez śmiech.
- Więcej niż ci się wydaje - odpowiedział i w tym samym momencie z łazienki wyszedł Chanyeol.
- Co tu się dzieję? - zapytał i spojrzał na mnie - Baekhyun wynoś się! - wrzasnął i złapał chłopaka za koszulkę - I nigdy więcej się do niej nie zbliżaj... - Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął zadziornie.
- 1:1 Yoonah, gra trwa dalej - puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
Spojrzałam na Namjoon'a i Chanyeol'a, po czym zanosząc się płaczem, osunęłam się na podłogę.

poniedziałek, 24 lipca 2017

-14.

Wbiegłam do akademika i zatrzymałam się przed drzwiami do pokoju. Zaczęłam nerwowo grzebać w torebce, żeby wyjąć klucz.
- Daj to! - Namjoon wyrwał mi torbę z ręki i wysypał jej zawartość na ziemię. Wygrzebał klucz i szybko przekręcił zamek. Drzwi pod ciężarem jego ciała natychmiast ustąpiły i chłopak wpadł razem z nimi do środka. Zapaliłam światło i spojrzałam na łóżko Nayeon. Dziewczyna oparła się na łokciach i przetarła oczy.
- AJJJ! Wyłącz to! - pisnęła i schowała głowę pod kołdrę.
- Czemu nie odbierałaś?! - krzyknął Namjoon, a ona wybuchnęła śmiechem.
- Mówiłam ci kretynie, że ładowarka do telefonu mi się popsuła, a nie chciałam grzebać w rzeczach Yoonah - odpowiedziała lekko i przekręciła się na drugi bok.
Namjoon przez chwilę stał i patrzył na nią, tak jakby analizował to co dziewczyna mu powiedziała. W końcu odetchnął z ulgą i wyszedł z pokoju kiwając głową na dobranoc. Poczekałam aż wszyscy wyjdą i usiadłam na łóżku. Dopiero kiedy to zrobiłam zobaczyłam Chanyeol'a siedzącego na parapecie.
- Pogadamy? - zapytał cicho i wstał. Skinęłam lekko głową i wyszłam razem z nim z pokoju. Skierowaliśmy się na dół, a chłopak skinął głową, żebym wsiadła do samochodu.
- O czym chciałeś rozmawiać? - zapytałam od razu kiedy zamknął swoje drzwi.
- O tym, czego się dowiedziałaś...
- Dowiedziałam się kim jest Baekhyun - odparłam obojętnie - I tego, że mam kłopoty...
- No właśnie... Musisz teraz uważać na siebie, dlatego zapisałem cię na boks.
- Na co?! - zapytałam szybko.
- Na boks - powtórzył.
- Oszalałeś?
- Nie, musisz wiedzieć jak się bronić... - przerwał - Siebie i Nayeon...
- Chodzi ci o to, żebym ja się potrafiła obronić, czy obronić Nayeon? - wypaliłam.
- Do czego zmierzasz? - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Próbuje cię zrozumieć - odwróciłam wzrok w drugą stronę - Na kim ci zależy...
- Yoonah.... - zaczął, ale ja pokręciłam głową.
- Nie wiem o co ci chodzi, ani po co mieszasz mi w głowie! - krzyknęłam - Mnie to nie bawi Chanyeol.. I nie jestem twoją zabawką - spojrzałam na niego i wysiadłam szybko z samochodu - Oh i nie pójdę na żaden boks. Mogę się założyć, że tam jako dziwkę traktowali by mnie lepiej niż ty - syknęłam i trzasnęłam drzwiami. Szybkim krokiem ruszyłam ponownie do akademika.
Weszłam na klatkę schodową i poczułam szarpnięcie do tyłu.
- Nikt nie ma prawa cię dotykać ani na ciebie patrzeć oprócz mnie.
- Nie jestem twoją własnością - odpowiedziałam i chciałam odejść od niego, ale przycisnął mnie swoim ciałem od ściany - Puść mnie albo zacznę krzyczeć - ostrzegłam go, ale on tylko zaczął się śmiać.
- Dlaczego ty na mnie tak działasz? - zapytał półszeptem, a po moim ciele przeszły delikatne dreszcze - Wiem jak na ciebie działam - pocałował mnie delikatnie w usta - I uwierz, że ty działasz na mnie dużo bardziej - powtórzył pocałunek. Jednak nie był on krótki, tylko dłuższy i bardziej namiętny.
- Jesteś pieprzonym kretynem - odsunęłam się lekko od niego - Jest pieprzonym fiutem, który nie ma uczuć.
- Fiut nie ma uczuć... Dlaczego mnie do niego porównałaś? - zapytał, a na jego twarzy przemknął cień uśmiechu.
- Bo nim jesteś.
- Ty za to jesteś głupia - odgryzł się, ale tak słabo, że sam wybuchnął śmiechem - To było słabe.
- Nawet bardzo - uśmiechnęłam się lekko - Pójdę już - odepchnęłam go od siebie - Nie chce, żeby Nayeon była sama.
- Okay - pokiwał powoli głową.
- Dobranoc - mruknęłam i nacisnęłam guzik od windy, która zjawiła się w kilka sekund. Weszłam do środka i nacisnęłam guzik z numerem 2. Spojrzałam na Chanyeola. Chłopak stał i czekał, aż drzwi się zamkną.
- Yoonah! - krzyknął kiedy zaczęły to robić - Kocham cię! - usłyszałam i zamarłam.
On to powiedział.. On naprawdę to powiedział. Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, aż w końcu zaczęłam się śmiać, jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę. Oparłam się o ścianę windy i odchyliłam głowę.
- On mnie kocha - szepnęłam i drzwi się otworzyły.

                                                                                  ***
Następne dni upływały bardzo szybko. Do południa zajęcia, potem gazetka, przygotowania do wyjazdu i w końcu boks. Tak, Chanyeol wygrał. Poszłam na boks. Po pierwszych treningach byłam kompletnie obolała i nie mogłam się ruszyć. Zdarzało się, że przez zbyt duży wysiłek nawet wymiotowałam, ale nie poddałam się. Obiecałam sobie i jemu, ale przede wszystkim sobie, że będę regularnie brać udział w zajęciach i pójdę na siłownie. Od tego czasu minęły 2 tygodnie, a ja widziałam już delikatny zarys mięśni na nogach. Podobało mi się to i powoli wchodziło w moją codzienną rutynę.
- Hej - Sojin cmoknęła mnie w policzek - Chciałam się ciebie zapytać..
- Tak? - zajęłam miejsce przy naszym stałym stoliku.
- Co się dzieje z Tae i Hoseokiem?
- Nie wiem, podobno gdzieś wyjechali - odpowiedziałam cicho.
- Hejka - Nayeon opadła na krzesełko obok mnie.
- Co taka wesoła? - zapytała Sojin i poruszała brwiami.
- A nic, zaliczyłam prace - klasnęła w dłonie i zamówiła dla nas gorące czekolady - I z tej okazji chyba jakaś imprezka by się przydała.
- Znowu? - zapytałam zrezygnowana, a ona pokiwała energicznie głową.
- Dzisiaj w bractwie o 18:00 zaczynamy przygotowania - cmoknęła nas szybko w policzki i pobiegła w stronę miasta.
- Ta dziewczyna zaskakuje mnie coraz bardziej... - Sojin pokręciła lekko głową.
- Mnie też - mruknęłam i oparłam głowę o dłoń.
                                                                           ***
O równej 18:00 zapukałam delikatnie do drzwi bractwa. Czekając, aż ktoś otworzy mi drzwi wygładziłam delikatnie bluzkę.
- Yoonah - w drzwiach stał uśmiechnięty Jeongguk.
- Cześć - uśmiechnęłam się i pocałował chłopaka delikatnie w policzek.
- Ej, ej, bo będę zazdrosny - zza rogu wyłonił się Jimin.
- Nie masz powodu - puściłam mu oczko i weszłam do środka.
- Sugerujesz, że Jeongguk jest brzydki? - Jimin skrzyżował ramiona i oparł się o ścianę z zadziornym uśmiechem.
- Oczywiście, że nie - parsknęłam śmiechem.
- Sugerujesz, że Jungkook to moja konkurencja? - Chanyeol objął mnie delikatnie i pocałował w głowę.
- Oczywiście, że nie - mruknęłam, a on się roześmiał się cicho.
- Chodź, bo Nayeon się pobije - pociągnął mnie w stronę salonu - A potem będziemy mieli chwilę dla siebie - mruknął mnie do ucha i delikatnie pocałował w policzek.

                                                                      ***
Impreza dopiero zaczęła się rozkręcać, a ludzie schodzić. Pojawiły się osoby, które pierwszy raz widziałam na oczy i nie kojarzyłam ich nawet z uczelni.
- Kogo Nayeon zaprosiła? - Suga usiadł obok mnie i podał mi butelkę piwa.
- Co?
- Podobno zaprosiła kogoś specjalnego..
- O czym ty mówisz?
- No przecież Ci mówię, że....
- Heeeej wszystkim - w tym samym momencie do środka weszła Nayeon za rękę z Baekhyunem.
- Co do kurwy?! - spojrzałam na Sugę, który w ręku zgniótł szklankę od napoju.

poniedziałek, 3 lipca 2017

-13.

-Chanyeol? - spojrzałam na chłopaka wyczekująco.
- Nie ważne... Ubierz się, odwiozę cię do akademika... - odpowiedział cicho i odwrócił głowę w stronę okna.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - krzyknęłam - Jeśli mi nie powiesz, to dowiem się sama! - dodałam i pobiegłam do pokoju, w którym spałam. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Spojrzałam na szafkę, gdzie leżała moja torba. Wygrzebałam z niej telefon i wybrałam numer do Sugi.
- Halo? - chłopak odebrał dość szybko.
- Przyjedziesz po mnie?
- Gdzie jesteś?
- W zasadzie to nie wiem.... U Chanyeola... - przyznałam cicho, a on się roześmiał.
- Akurat jestem w pobliżu, zaraz będę - rozłączył się.
Schowałam telefon ponownie do torebki i przebrałam się w swoje ubrania. Sprawdziłam dokładnie, czy wszystko wzięłam i zbiegłam na dół.
- Gotowa? - brunet opierał się o framugę.
- Nie potrzebuję twojej podwózki - syknęłam i założyłam buty.
- Nie pójdziesz sama... - w tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Chanyeol spojrzał na mnie niepewnie i poszedł otworzyć - Yoongi?
- Ja po Yoonah - wskazał na mnie głową.
- Jak mówiłam - uśmiechnęłam się sztucznie do chłopaka - Nie potrzebuję twojej podwózki.
- Okay.... - Chanyeol pokiwał powoli głową - Suga, czy Hoseok i Tae pojechali?
- Tak, razem z..... - blondyn spojrzał na mnie - Idź do samochodu - rzucił w moją stronę kluczykami. Wyszłam powoli z domu i schowałam się za krzakiem w ogrodzie, tak żeby wszystko słyszeć - Pojechali z Lay'em. Nie wiem ile im to zajmie, ale mam nadzieję, że wrócą szybko.
- Dobrze... Słuchaj, trzeba im powiedzieć kim jest Baekhyun...
- To nie jest dobry pomysł... Ten skurwiel może je wywieźć... Możemy ich nie znaleźć...
- Mia'e znaleźliśmy.... - Suga podniósł lekko głos - Zacznijmy może od tego, że będziemy ich lepiej pilnować...
- Nie wiem.... - Chanyeol zawahał się - Pogadamy o tym później... Odwieź ją, zanim coś wywinie..
Rozejrzałam się i ruszyłam pomiędzy krzakami do samochodu. Zanim Suga mógł zobaczyć doszedł do auta, siedziałam już grzecznie i bawiłam się kluczykami, które mi dał. Chłopak wsiadł do środka i bez słowa ruszył w stronę akademika. Przynajmniej tak mi się wydaje.

                                                               ***
Siedziałam w pokoju i na wszystkich możliwych stronach szukałam informacji o Baeku. Włamałam się nawet na stronę szkoły. Wszystko co znalazłam na jego temat zapisywałam w zeszycie, który wszędzie ze sobą nosiłam.
- Co robisz? - Nayeon usiadła obok mnie.
- Szukam czegoś ważnego - mruknęłam nie odrywając wzroku od laptopa - O cholera - pisnęłam, kiedy zobaczyłam która jest godzina.
- Co się stało? - brunetka była lekko rozbawiona moją reakcją.
- Jestem umówiona! - rzuciłam i szybko wrzuciłam rzeczy do torebki - Pa - cmoknęłam ją w policzek i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i wypadłam z akademika jak oparzona wpadając na Sojin.
- Spóźniona - dziewczyna uniosła jedną brew do góry.
- Wybacz - powiedziałam cicho - Mam chyba wszystko - wygrzebałam z torebki zeszyt.
- Nie tutaj - Sojin pokręciła szybko głową i ruszyła powoli w stronę kawiarni.
O tej porze nikogo tu nie ma, więc bez problemu będziemy mogły porozmawiać o tym, czego się dowiedziałam.
Zajęłyśmy miejsca w kącie, upewniając się, że nikt nie będzie nas słyszał.
- Ciekawe - mruknęła kiedy zaczęła czytać moje zapiski - Wiedziałam, że Seokjin coś kręci, kiedy się o niego pytałam... Jednak nie zwracałam na to większej uwagi.
- Słyszałam też, że Mia zaginęła, ale oni ją znaleźli...
- Myślisz, że on ma coś z tym wspólnego?
- Myślę, że tak - szepnęłam.
- Kto? - usłyszałyśmy za plecami i obie podskoczyłyśmy przerażone.
- Co wy tu robicie? - Namjoon, Chanyeol i Seokjin stali wyraźnie rozbawieni naszą reakcją.
Chciałam szybko schować zeszyt, ale Chanyeol chwycił go i zaczął czytać.
- Skąd to masz? - zapytał cicho, a ja spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się słomką - Odpowiedz mi! - brunet rzucił zeszyt w stół.
- Uspokój się! - syknęła Sojin - Nie jesteś tu sam.
- Nie wtrącaj się Sojin - Jin położył rękę na ramieniu dziewczyny.
- Seokjin, my chcemy wiedzieć - powiedziała stanowczo, ale cicho.
Spojrzałam na Namjoon'a, który w ciszy przyglądał się całej sytuacji. Wziął głęboki oddech i skinął lekko głową.
- Chodźcie - powiedział cicho i wyszedł. Przez chwilę patrzyłam na niego zupełnie osłupiała, ale zabrałam swoje rzeczy i wyszliśmy za chłopakiem. Wsiedliśmy do samochodu Seokjina i ruszyliśmy na obrzeża miasta.
Droga minęła w ciszy, którą przerywało tylko pobrzękiwanie radia, którym Chanyeol co chwila pstrykał.
- Możesz skończyć?! - zapytałam w końcu poirytowana jego zachowaniem.
- Nie! - rzucił wściekły, ale mimo to cofnął ręce i więcej nie dotknął radia.
Zatrzymaliśmy się na wzgórzu, które już kiedyś zwiedziłam z Namjoon'em.
- Co chcecie wiedzieć? - zapytał cicho Namjoon.
- Wszystko.
- Konkretne pytania - roześmiał się cicho.
- Kim jest Baekhyun? - zapytała szybko Sojin.
- Skurwielem, który dla mafii wyłapuje młode dziewczyny.
- Wysyłają je do burdelów? - wypaliłam.
- No przecież nie na wakacje kretynko - Chanyeol spojrzał na mnie z politowaniem, a ja wywróciłam oczami i skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Co ma wspólnego z nim Mia?
- Chciał zrobić z nią to samo....
- Chciał? - Sojin wyprostowała się.
- Nie udało mu się, bo Mia uciekła.... - wyjaśnił Seokjin.
- Czy on z Nayeon chce też to zrobić?
- Tak - Namjoon spojrzał na mnie - Skoro już wiecie, musicie pilnować siebie i jej... Zwłaszcza ty - spojrzał na mnie.
- Czemu ja?
- Bo masz niewyparzony język i jesteś agresywna! - wtrącił Chanyeol - Zadarłaś z mafią....
- Zadarłam z Baekiem.. Jeśli wtrąci to swoich kumpli goryli, to jest beznadziejny! - fuknęłam.
- Rany...... Ty nic nie rozumiesz?! On ma w dupie to, że jesteś dziewczyną... Jeśli będzie miał ochotę to cię zabiję.. Nie używając żadnej broni... - Chanyeol pokręcił głową, a mi zrobiło się słabo.
W tym momencie zaczęłam żałować, że nie przemyślałam tego, że zaatakowałam Baeka. Myślałam, że to zwykły student, który jest zwykłym, bezdusznym gnojkiem.
- Mam kłopoty? - zapytałam cicho, a oni skinęli głowami - Ja pierdole, dajcie mi jakiś pistolet i zastrzelę gnoja - powiedziałam szybko.
- Yoonah... - Chanyeol pokręcił głową - Jesteś taka głupiutka...
- Zamknij się dupku! - szturchnęłam jego fotel.
- Jeśli mamy pilnować Nayeon... - Sojin zaczęła niepewnie - Ona jest teraz sama w akademiku.
- Kurwa! - Namjoon szybko wyciągnął telefon i wybrał numer do dziewczyny - Nie odbiera! Jedź! - krzyknął, a Seokjin pośpiesznie ruszył na kampus.