sobota, 20 maja 2017

-4

- Ty i Namjoon, co?
- Ten skurwysyn to mój brat - wydusiła w końcu, a ja poczułam dziwną ulgę.
- Myślałam, że jesteście parą - odparłam i zaczęłam się śmiać.
- To nie jest śmieszne Yoonah - powiedziała poważnie, a ja pokręciłam głową. Ktoś nagle zapukał do drzwi, a ja śmiejąc się dalej wstałam i otworzyłam je.
- Oj - mruknęłam dalej się śmiejąc i wróciłam na łóżka.
- Ona dalej pijana? - blondyn wskazał na mnie.
- Nie! - syknęła Yonka - Co chcesz?
- Chcieliśmy was zabrać na piknik - Taehyung uśmiechnął się.
- Ja podziękuję - odpowiedziałam spokojnie i otworzyłam laptopa.
- Nie żartuj.. Jest piękna pogoda...
- Ja też zostanę - dodała stanowczo Nayeon i położyła się na łóżku - Jeśli to wszystko, wyjdźcie.
- Dobra... - mruknął niezadowolony Namjoon i razem z Taehyungiem opuścili pokój trzaskając drzwiami.
- Słuchaj.. - dziewczyna szybko usiadła obok mnie - Nie zwracaj na niego uwagi... Trzymaj się od niego z daleka..
- Dlaczego? - spojrzałam na nią zaskoczona.
- On przystawia się do każdej mojej koleżanki.. No dobra, nie każdej, ale ty wpadłaś mu w oko - zawahała się i podbiegła do drzwi, żeby zamknąć je na klucz - W tamtym roku.. Jedna dziewczyna chciała się zabić...
- Przez niego?
- Nie wiem.. On mówi, że tylko się przyjaźnili... A ona wróciła do Chin, nie wyjaśniając nic...
- Ale on mówił, że to nie jego wina?
- Posłuchaj Yoonah... On przyciąga kłopoty... - pogłaskała mnie po ramieniu i wróciła na swoje łóżko.
- Nayeon to twój brat... Powinnaś mu wierzyć... - szepnęłam, a ona tylko pokręciła głową i zajęła się książką.
Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na parapecie. Zobaczyłam, że pod akademikiem stoi Namjoon, Taehyung, Jimin, Sojin i Seokjin. Niska brunetka pomachała mi, a ja się lekko uśmiechnęłam i również jej odmachałam. Ludzie po kampusie krążyli bez celu, co chwilę witając się ze stojącymi pod naszym oknem. Spojrzałam na blondyna, który wyglądał niewinnie i tak łagodnie, że miałam ochotę zejść na dół i krzyknąć "Nie wierzę, że ta dziewczyna chciała zabić się przez ciebie"... Jednak nie mogłam tego zrobić. Spojrzałam jeszcze raz na dół i zeskoczyłam z parapetu.
- Może jednak pojedziemy? - zapytałam brunetki, która wierciła się na łóżku.
- Jesteś pewna? - podniosła się z łóżka, a ja pokiwałam głową - Więc chodźmy.
Zabrałyśmy kilka rzeczy i zbiegłyśmy na dół.
- Wiedziałem! - krzyknął Hoseok i klasnął w dłonie.
- Co? - Nayeon zmierzyła go wzrokiem.
- Znam cię za długo, wiedziałem, że przyjdziesz - brunet uśmiechnął się do dziewczyny, a ona tylko wywróciła oczami.
- Dobra więc jedzie nas 9 - Seokjin rozejrzał się - Kurwa, 10 - roześmiał się..
- Ja jadę swoim - wtrącił się Namjoon - A Yoonah jedzie ze mną, wy się dzielcie - dodał, a ja spojrzałam na niego oburzona.
- Ona jedzie z nami -syknęła Nayeon.
- Młoda, pilnuj się - blondyn dźgnął ją w żebra i poszedł do samochodu - Idziesz? - spojrzał na mnie, a ja się lekko zawahałam.
- Idź - powiedział łagodnie Jimin i pchnął mnie w jego stronę.
Całą drogę do samochodu, czyli jakieś 5 metrów planowałam ucieczkę.. Nie wyszło.. Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o zagłówek.
- Nie zabiję cię, nie bój się - uśmiechnął się i odpalił silnik i ruszył.
Wyjechaliśmy z kampusu i skierowaliśmy się w stronę wyjazdu z miasta. Chłopak stukał kierownicę i nucił coś pod nosem.
- Jak ci się podoba kampus? - zapytał.
- Jest bardzo ładny - odparłam.
- Jutro zapytam jak zajęcia - spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
- Kto powiedział, że się zobaczymy? - odwzajemniłam uśmiech.
- Zadbam o to.
- Czemu nie wspomniałeś, że Nayeon to twoja siostra?
- Już ci wypaplała? - roześmiał się i pokręcił głową - Ta dziewczyna jest niemożliwa.. Co ci nagadała?
- Nic - skłamałam.
- Kazała ci się trzymać z daleka?
- Może - odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby nie widział jak czerwienią mi się policzki.
- Posłuchaj - zatrzymał samochód i spojrzał na mnie - Ludzie plotkują o mnie odkąd się tu pojawiłem.. Nie zwracaj na to uwagi..
- Zdążyłeś już mi pokazać część siebie... - mruknęłam, przypominając sobie wydarzenie z piątku.
- Byłem zły... - odpowiedział spokojnie.
- Nie obchodzi mnie to! - syknęłam, a on uderzył w kierownicę.
- Zacznie Cię to obchodzić, mogę Ci to zagwarantować - spojrzał na mnie i przygryzł wargę - Zobaczysz... - dodał i wysiadł z samochodu.
Patrzyłam przez chwile przed siebie i głęboko oddychałam. Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu rozglądając się za chłopakiem. Stał na górce i machał do mnie.
- Chodź! - uśmiechnął się.
- Idę - odparłam cicho i ruszyłam w jego stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz