niedziela, 25 czerwca 2017

-12.

Luhan przed chwilą wyszedł, a ja siedziałam dalej i bazgrałam w zeszycie kółka. Moje myśli cały czas odpływały do Nayeon. Dziewczyna pewnie siedziała teraz w pokoju i próbowała się uczyć do jutrzejszego testu. Wzięłam głęboki oddech, spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z głównego budynku. Skierowałam się pod akademik. Kopałam kamyki, które leżały na drodze. Chciałam pomóc Nayeon, ale nie wiedziałam jak.
- Yoonah - usłyszałam przed sobą. Podniosłam wzrok do góry i zobaczyłam Chanyeola, który opierał się o swój samochód.
- Hej - uśmiechnęłam się słabo i podeszłam do chłopaka, który przyglądał mi się uważnie - Co się dzieję?
- Jeszcze się pytasz?!
- Tak..
- Co to była za akcja z Baekiem?! Oszalałaś kompletnie?!
- Nie krzycz - syknęłam - Temu skurwielowi należy się wszystko co najgorsze.
- Ale po co się w to mieszasz?
- Chanyeol....
- Nie Chanyeol - przerwał mi - Nie wpieprzaj się. Nikt cię o to nie prosi... Ale przecież dziennikarka Yoonah musi wszystko wiedzieć! - spojrzał na mnie z pogardą - Nie wpierdalaj się do tego.
- Żartujesz? Tu chodzi o Nayeon! - krzyknęłam.
- Tu nie chodzi o Nayeon! - schował dłonie do kieszeni - Po prostu się nie wtrącaj.. Chyba, że naprawdę chcesz zginąć.
- Co ty pieprzysz?
- Yoonah.... - chłopak przejechał dłonią po włosach - Po prostu zapomnij, że się znaliśmy... - odwrócił się napięcie i chciał wsiąść do samochodu.
- To żart? - zapytałam cicho. Chanyeol zatrzymał się i podszedł do mnie. Dotknął moich policzków i delikatnie musnął moje usta.
- Zapomnij - powiedział cicho i szybko wsiadł do samochodu.
Stałam jak głupia i patrzyłam jak odjeżdża. Nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli, że on mówi poważnie. Myślałam, że to jakiś słaby żart i za chwilę cofnie się i powie : Żartowałem, chodź tu do mnie... ale tego nie zrobił. Po prostu odjechał i zostawił mnie tu samą. Przetarłam szybko oczy, w których zebrały się łzy i pobiegłam do pokoju z nadzieją, że Nayeon już śpi.
Kiedy tylko zamknęłam drzwi opadłam na łóżku i zaczęłam głęboko oddychać. Zerknęłam na dziewczynę, która przyglądała mi się w ciszy.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytałam, próbując opanować głos.
- Dlaczego płaczesz? - przeszła na moje łóżko i położyła się obok mnie.
- Faceci są beznadziejni - odpowiedziałam cicho, a on tylko położyła głową na moich nogach. Zaczęłam bawić się jej długimi włosami.
- Nie masz ochoty się zabawić? - podniosła się szybko i uśmiechnęła szeroko.
- Co masz na myśli?
- Jakieś winko... - zaczęła poruszać brwiami - Może zadzwonimy do Sojin...
- Dobra... - uśmiechnęłam się słabo - Chodźmy.

                                                                ***
Siedziałyśmy w parku kompletnie nawalone z odlotową głupawką śmiechu. Śmiałyśmy się nawet z muchy, który przeleciała obok nas.
- Wypijmy więc... - Sojin uniosła butelkę w górę - Za facetów...
- To ja nie piję - burknęłam i odstawiłam butelkę na ławkę - Ale... - uśmiechnęłam się do chłopaków, którzy właśnie szli w naszą stronę - Za nich mogę wypić - wzięłam porządny łyk z butelki - Wasze zdrowie... - skinęłam w ich stronę.
- Dziewczyny, nie uważacie, że to nie miejsce dla takich ślicznotek? - jeden z chłopaków uśmiechnął się do nas.
- Nie - mruknęłam Nayeon - Możemy chodzić wszędzie, bo jesteśmy bardzo odważne - podniosła się i ruszyła w stronę chłopaka - Kurwa - przeklnęła kiedy zawadziła o kamień - Musisz siedzieć na naszej miejscówce?!
- Nayeon.... - wybuchnęłam śmiechem - To kamień...
- Yoongi oppa - parsknęła i zaczęłyśmy dławić się ze śmiechu.
Myślałam, że mój brzuch eksploduje, co spowodowało tym, że spadłam z ławki. Nie zwróciłam na to większej uwagi, bo tarzałam się ze śmiechu po ziemi.
- Wam już chyba wystarczy - najwyższy z chłopaków podszedł do mnie i bez problemu postawił do pionu.
- Mam ochotę się zabawić - objęłam go w pasie.
- Ah tak? - uśmiechnął się zadziornie.
- Nie - odwróciłam się za siebie i znikąd pojawił się tu Chanyeol, Seokjin, Luhan i Jeongguk.
- Oh, spieprzajcie - pisnęła Sojin, a Jin tylko rzucił jej wściekłe spojrzenie i siłą zaczął ciągnąć do samochodu.
- Kolego... - nieznajomy zwrócił się do niego - Ona nie chce z tobą iść..
- To było do mnie? - Seokjin odwrócił się do chłopaka - Uważaj z kim zaczynasz.
- Hyung - wtrącił Jungkook.
- Młodszy kolega musi cię bronić? - chłopak dalej go prowokował.
- Nie warto Seokjin - Luhan pokręcił głową i spojrzał na mnie kompletnie zawiedziony - Yoonah... Zaprowadzę was do domu. - spojrzał na Nayeon, która siedziała na ławce i przyglądała się wszystkiemu w ciszy - Nayeon - wyciągnął do niej rękę, a ona niechętnie położyła swoją dłoń na niej. Niezadowolona podniosła się i zaczęła chwiać, więc chłopak objął ją w pasie, patrząc wyczekująco na mnie.
- Wal się - syknęłam i opadłam na ławce.
- Ja ją odprowadzę - powiedział Chanyeol. Dopiero teraz zauważyłam, że nieznajomi sobie poszli, a brunet przyglądał mi się wściekły. Luhan wzruszył ramionami i z Jeonggukiem poszli do samochodu.
- To na razie - machnęłam do chłopaka ręką i niepewnie wstałam. Czułam jak alkohol zaczyna władać moim ciałem i nogi odmawiają posłuszeństwa.
- Gdzie ty idziesz?! - wrzasnął chłopak i w jednej sekundzie znalazł się obok mnie.
- Jak najdalej stąd.. - rozejrzałam się, w którą stronę mogłabym pójść.
- Dlaczego się upiłaś? - Chanyeol trzymał mnie mocno za ramiona.
- Nie twój biznes... - odparłam cicho i zaczęłam się szarpać - Puść mnie!
- Jak cię puszczę, to się wywalisz... - odparł całkowicie spokojnie.
- Miałam o tobie zapomnieć, więc po co tu jesteś?! - wrzasnęłam.
- Bo się martwię... Może - wziął głęboki oddech - Sam nie wiem...
- Jesteś popieprzony - chłopak uśmiechnął się lekko.
- Ty jeszcze gorzej, chodź - puścił mnie i złapał w pasie. Zaczął prowadzić mnie w kierunku, w którym poszli nasi przyjaciele. Po minucie doszliśmy do samochodu chłopaka.
Nie wiem kiedy, ale powoli zaczął urywać mi się film. Wsiadłam do środka, Chanyeol ruszył w stronę... Nie wiem gdzie... Potem nic....

*Rano*
Przekręciłam się na plecy i od razu tego pożałowałam. Zaczęłam czuć skutki wczorajszego alkoholu. W moim żołądku panował wielki chaos, a w głowie mi szumiało. Podniosłam się powoli i oparłam na łokciach. Nie poznawałam tego pokoju... Gdzie ja jestem? Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Spałam w samej koszulce i to na dodatek nie swojej. Złapałam za klamkę i delikatnie uchyliłam drzwi.
- ... nie... Jest u mnie... Nic jej nie grozi... Dopóki on o tym nie wie..... Namjoon... - to był Chanyeol, co oznacza, że jestem u niego w domu. Skierowałam się w stronę schodów i po cichu zaczęłam schodzić na dół - Jestem dorosły i chce, a on nam zagraża... - zapukałam cicho we framugą drzwi. Brunet odwrócił się szybko w moją stronę - Muszę kończyć - dodał i rozłączył się - Jak się spało?
- Co ja tu robię? - skrzyżowałam ramiona.
- Stoisz i rozmawiasz ze mną - uśmiechnął się słabo.
- Chanyeol - powiedziałam poważnie - Czemu nie zawiozłeś mnie do akademika?
- Żartujesz? - parsknął śmiechem - Od razu by cię wyrzucili...
- Ja pierdole - westchnęłam cicho - Boli mnie głowa... - chłopak bez słowa wyjął jakieś tabletki z szafki i podał mi wodę. Wzięłam je szybko i odstawiłam butelkę na stół - Pójdę się ubrać i znikam...
- Poczekaj - brunet podszedł do mnie i delikatnie dotknął mojego policzka - Upiłaś się przeze mnie?
- Świat nie kręci się wokół ciebie - odparłam pewnie, chociaż w środku totalnie pękałam.
- Yoonah - pokręcił głową, przyciągnął mnie do siebie i oparł brodę o moją głowę - Jesteś taka bezmyślna... Coś mogło ci się stać..
- Niby co? - chciałam się od niego odsunąć, ale uczucie jakie mnie przy nim ogarniało było silniejsze.
- Nie mogę ci powiedzieć... Jednak chce, żebyś coś wiedziała...
- Co takiego? - odsunęłam się, żeby spojrzeć na jego twarz. Nie wyrażała ona żadnych emocji, tylko w jego oczach było zaniepokojenie i strach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz